Stop! Żółta kartka! Zatrzymaj się…

Chcemy Cię „ściągnąć z boiska”, by przez czas kolejnego meczu pokazać Ci świat dzieci z perspektywy ławki rezerwowej.

„Nasz mecz” to czas naszych spotkań z dziećmi. Ławka rezerwowa to przestrzeń tego oto, świeżo powstałego bloga.  Pomyślałyśmy, że to dobry pomysł by podzielić się z wami w przestrzeni tego bloga tym, co starały się przekazać.

Po co to wszystko?

Metafora ławki rezerwowej wydaje się odpowiednia – tam zdolność do szczegółowej obserwacji oraz trafnej oceny tego, co dzieje się na boisku wzrasta w tempie natychmiastowym. Zaczynasz widzieć i rozumieć więcej, niż wtedy gdy jesteś zaangażowany w grę.
Paradoksalnie nikt tam sam nie chce się znaleźć z własnej woli. Trafia się tam za karę z powodu przewinienia w poprzednim meczu, decyzją sędziego, który wyciągnął żółtą kartkę,  lub siedzi się na niej ze względu na strategię trenera. „Kara ma na celu korektę niewłaściwego zachowania, a strategię trenera trzeba uczynić swoją. Na to jest czas na ławce.
 Tak czy owak, wtedy Twoja wiedza jest jak musztarda po przysłowiowym obiedzie.

Na ławce mogą cię nachodzić „mądre” myśli, spostrzeżenia i często będzie ci żal, że nie będziesz mógł ich od razu wykorzystać. Nic nie szkodzi. Wykorzystasz je w następnym meczu.

Chcemy tą serią artykułów dać Ci szansę na zdobycie nowej perspektywy zanim ktoś właśnie Ciebie posadzi na ławce, gdzie będzie już za późno na jakąkolwiek reakcję. Może zastanawiasz się, czemu żółta kartka? Co znowu źle zrobiłam/em? Zapomniałem zawieźć go na trening? Nie pamiętałam o wypraniu koszulki na W-F? I tak samemu sobie często robię wyrzuty dotyczące mojego sposobu wychowania. Czemu więc mam czytać o tym, co zawaliłam/em?

Rodzice często sami sobie wystawiają żółte, a nawet czerwone kartki i oceniają siebie bardzo surowo za rzeczy, które oni uważają za przewinienia.

Pamiętaj – potencjalnie jesteś „najlepszym rodzicem” dla swojego dziecka, niezastępowalnym, jedynym w swoim rodzaju. W określonym czasie i miejscu zaistnieliście razem i tak już zostanie na zawsze. Żeby to zaczęło działać nie musisz być „rodzicem doskonałym”, dość gdy będziesz „wystarczająco dobrym”. 

Dobrze jest przestrzegać reguł gry i pozwolić na to, by zrobić karkołomny zabieg i  obsadzić dzieci w roli trenera czy sędziego , by przyjąć żółtą kartkę z ich ręki; po to by spokojnie zasiąść na ławce i dowiedzieć się za co, poznać ich myślenie o całości, ich wizje na wygrany mecz. 

Tu nie chodzi o odwrócenie ról, ale o słuchanie i zmianę perspektywy.

 Poprosiłyśmy dzieci o to, by anonimowo wypisały na kartkach swoje odczucia co do tego, czego im w życiu najbardziej brakuje. To mogły być braki materialne bądź niematerialne, to zależało w całości od nich. W ich opisach nie było wyrzutu, była to bardziej nadzieja, że ktoś to usłyszy, zrozumie i weźmie sobie do serca.

Czy zechcecie POSŁUCHAĆ?

Może przy niektórych przejdzie Cię dreszcz. Albo pomyślisz: “O matko, to o mnie!”. Może zrobi Ci się nieprzyjemnie. To nic. To nie szkodzi. To ważne. Skoro cała kultura i psychologia koncentruje się obecnie na słuchaniu własnych potrzeb, warto dołączyć wsłuchanie się w potrzeby tego Drugiego…
… nawet jeśli ten ktoś ma tylko kilka lub kilkanaście lat.

Po co? Bo jeszcze życie nie wręczyło Ci czerwonej kartki. A to oznacza, że ciągle masz czas i moc, by to zmienić. Jeśli tylko zechcesz.

To, co – gotowi?

BRAK nr 1 

Tych żółtych kartek było zdecydowanie najwięcej. Co z nich wynikało?

– niektóre dzieci wprost mówiły, że czasem cieszą się, gdy mają na 8 rano do szkoły, gdyż przez wyjściem mają jedyną okazję, by tego dnia zobaczyć swojego tatę bądź mamę

– część z nich dzieci komentowały tłumacząc, że brak czasu wynika także z wielu zajęć pozalekcyjnych, które rodzice im organizują. Mimo sympatii do niektórych z tych zajęć, dzieciaki narzekały na brak czasu na swobodną zabawę, czas dla siebie, odpoczynek

– w trakcie rozmowy na temat tych kartek, dzieci mówiły również o trudnościach w radzeniu sobie z emocjami, które wywoływał w nich brak czasu – “Proszę Pani, gdy wracam jednego dnia do domu po 19-tej, a drugiego idę do szkoły na 8 rano, to kiedy ja mam odrobić tą pracę domową, nauczyć się i jeszcze znaleźć czas?”

– część dzieci przyznawała, że ucieka się do kłamstwa w stosunku do rodziców, mówiąc np. że się uczy, podczas gdy w rzeczywistości czas nauki przeznacza na zabawę i grę w gry, wszystko z obawy przed późniejszym brakiem czasu na odpoczynek czy zabawę

“Z badań wynika, że ojcowie na całym świecie poświęcają swoim dzieciom nie więcej niż godzinę dziennie. Ojcowie amerykańscy i australijscy zeznali, że poświęcają swoim dzieciom średnio 60 minut dziennie, hiszpańscy 43 minuty, niemieccy 37 minut, francuscy 27, a polscy: 40.
Jednak okazało się, że był to czas deklarowany. A więc siedzenie z dzieckiem przy stole bądź wyjście na plac zabaw, kiedy w tym samym czasie ojciec ciągle też zerka na ekran swojego telefonu, również było wliczane jako „poświęcanie dziecku czasu”. A tymczasem tak im się tylko WYDAJE. Dlatego naukowcy przyjęli te dane z ostrożnością i wymyślili badania, w których sprawdzą, ile minut uwaga ojców jest skupiona tylko i wyłącznie na dziecku. W eksperymencie udział wzięło 1700 brytyjskich ojców.
Przyczepiono im do ubrań mikrofony oraz minikamery, dzięki którym można było dokonać pomiarów liczących, ile czasu tato poświęcił dziecku uwagę w PEŁNI i z UWAŻNOŚCIĄ.
Nie uwierzycie, jaki był wynik.
40 sekund. Czterdzieści. Sekund.”

A teraz siedząc na ławce rezerwowej pomyśl:

  • Kiedy ostatnio Ty znalazłaś/eś czas tylko dla siebie, żeby zrobić coś przyjemnego, odpocząć?
  • Przypomnij sobie, kiedy ostatnio był taki czas, że sam odłożyłeś na bok elektronikę i zaproponowałeś swojemu dziecku zrobienie czegoś razem. Nie tego, co Ty chcesz z nim robić – tylko tego, co ono Ci zaproponuje?
  • Zastanów się, kiedy byliście ostatnio razem na spacerze?
  • Przypomnij sobie, ile razy w ostatnich tygodniach, gdy dziecko coś od Ciebie chciało odpowiedziałaś/eś: “zaraz!”?

 

No dobrze… To, co z tym zrobić?!

Nie martw się, mamy dla Ciebie propozycję! Chcemy ci pomóc, więc mamy dla Ciebie challenge na ten tydzień, do wpisania w grafik, iCalendar itp.
Challenge ten nazywa się: “Kwadrans z….” (w miejscu kropek wpisz imię swojego dziecka). Spróbuj przez następny tydzień wygospodarować 15 minut tylko dla Was. To nie musi być zawsze zabawa. Może po paru dniach dziecko będzie po prostu chciało z Tobą porozmawiać. Albo będziecie mieć ochotę na wspólne zrobienie babeczek lub pizzy! Podążaj za dzieckiem, posłuchaj go.
Co dostaniesz w zamian? Może zmęczenie, może brudne ręce. Ale na pewno nie przegapisz: uśmiechu i smutku swojego dziecka, poczujesz wzmocnioną więź i bycie w relacji z nim.

A zatem… do dzieła!

Czas ze swoim dzieckiem. Nagroda? Zmęczenie, może brudne ręce. Szczęście.

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *